JERZY ROZWADOWSKI

Kwiecień 1975 r.

Lotnictwo Polskie w Kampanii Wrześniowej

 

Lotnictwo polskie nie było w stanie spełnić swego zadania w wojnie polsko-niemieckiej we wrześniu 1939 roku z ra­cji miażdżącej przewagi tak liczebnej jak i technicznej Luftwaffe, pomimo iż poziom wyszkolenia jego personelu pod każdym względem był znacznie wyższy od niemieckiego. Głównym powodem klęski był sprzęt, znacznie ustępujący pod każdym względem oraz fakt, iż wy­buch wojny zaskoczył Polskę w najbar­dziej krytycznym momencie — stary sprzęt odchodził do kasacji, nowy jesz­cze nie. przybył. To zadecydowało prze­de wszystkim od samego początku dzia­łań o klęsce. Gdy do tego dodamy chaos i nieudolne dowodzenie, łatwo zrozu­mieć, iż kampania wrześniowa nie mog­ła inaczej zakończyć się, pomimo praw­dziwego bohaterstwa załóg.

Koncepcja dowodzenia lotnictwem za­wiodła na całej linii, jak również wcześ­niejsze planowanie co do liczebności po­szczególnych jego rodzajów.

Sytuacja, w jakiej znajdowała się Pol­ska, wymagała w pierwszym rzędzie po­siadania przez nią jak najsilniejszego — w miarę oczywiście posiadanych możli­wości — lotnictwa myśliwskiego, ina­czej mówiąc obronnego, podobnie jak miało to miejsce w Wielkiej Brytanii, w której gros jej jednostek stanowiły myśliwskie. Planowania polskie w tym zakresie były raczej chaotyczne. Raz stawiano na konieczność posiadania sil­nego lotnictwa bombowego, raz myśliw­skiego i w rezultacie ani jednego, ani drugiego nie zrealizowano. Błędem by­ła również koncepcja posiadania silnego lotnictwa wywiadowczego. Nie rozumia­no, iż od pierwszej wojny światowej i bolszewickiej wiele w doktrynie uży­cia lotnictwa się zmieniło. Błędem było też traktowanie lotnictwa jako broni po­mocniczej armii lądowej — przez okres ten stało się ono bronią samodzielną, zdolną decydować zasadniczo o powo­dzeniu wielkich operacji, czego smut­nym dowodem była wrześniowa kampa­nia w Polsce.

Diametralnie inne były założenia roz­budowy hitlerowskiej Luftwaffe. Zakła­dając działania agresywne przez zasko­czenie przeciwnika, wyposażono ją w pierwszym rzędzie w silne lotnictwo bombowe i bombowo-nurkujące. Już na parę lat przed rozpętaniem II wojny światowej w skład Luftwaffe wchodziło 45 eskadr ciężkiego lotnictwa bombo­wego a tylko 18 myśliwskiego. Do tego dodać trzeba 9 eskadr nurkowców bom­bowych — samolotów wsparcia taktycz­nego oddziałów lądowych. Eskadr wy­wiadowczych posiadała wówczas Luft­waffe tylko 21. Wszystko to jest naj­lepszym dowodem niemieckich zamiarów agresywnych.

W dniu 1 września 1939 roku lotnic­two polskie dysponowało 250 samolota­mi myśliwskimi, 154 wywiadowczymi i 86 bombowymi. Jeżeli chodzi o pierw­sze z nich, znaczna ich liczba była tak przestarzała, iż nie można było ich po­ważnie brać pod uwagę.

Ten stosunek poszczególnych rodza­jów lotnictwa polskiego jest najlepszym dowodem braku zdecydowanej koncep­cji. Jasne było, iż uboga Polska nie by­ła w stanie równocześnie rozbudowywać wszystkich jego rodzajów Wiadomo też było, iż zostanie zmuszona do prowadze­nia wojny obronnej. Z tego wypływał lo­giczny wniosek, iż w pierwszym rzędzie rozbudowywać należy lotnictwo myśliw­skie. Zbyt późno to zrozumiano.

Fachowi komentatorzy lotniczy prze­biegu działań we wrześniu 1939 roku wyraźnie to stwierdzają. Płk. obs. dypl. Olgierd Tuśkiewicz pisze następująco: "Polska doktryna użycia lotnictwa była całkowicie błędna, nastawiając się prze­de wszystkim na działania lotnictwa wy­wiadowczego i współpracy. Gdyby głów­ny nacisk położono na rozbudowę lot­nictwa myśliwskiego, z całą pewnością przebieg wrześniowej kampani zupełnie inaczej by wyglądał".

Opinia ta jest najzupełniej słuszna. Oczywiście nawet w tym przypadku tru­dno by było liczyć na zwycięstwo — dysproporcja sił była zbyt wielka — nie ulega jednak wątpliwości, iż III Rzesza   okupiłaby zwycięstwo o wiele większymi stratami i wojna trwałaby znacznie dłużej. Zapomnieć tu też nie trzeba i o tym, iż liczne lotnictwo myś­liwskie byłoby wówczas w stanie nie tylko zwalczać nieprzyjacielskie, ale wspierać również działania sił lądowych i atakować wrogie jednostki w walce czy przemarszu.

W tym świetle zachodzi logiczne py­tanie, dlaczego naczelne dowództwo nie zdecydowało się na radykalne przesta­wienie lotnictwa na myśliwskie, czyli obronne?

Główną przyczyną tego było zdawanie sobie sprawy, iż taka radykalna zmiana wywołałaby poważne sprzeciwy ze stro­ny wyższych dowódców innych rodzajów broni, operujących, niestety, pojęciami kryteriów strategicznych okresu I woj­ny światowej i wojny bolszewickiej. Od­rzucenie przez nich tych przestarzałych schematów było niemożliwe i pociągnę­ło za sobą tragiczne skutki.

Nie oznacza to, by w oficerskim kor­pusie lotnictwa nie było ludzi, którzy nie rozumieliby tego zagadnienia. Usi­łowali oni na łamach wojskowych pism fachowych naświetlić należycie sytua­cję, przełamać uprzedzenie i ignorancję. Nie dawało to jednak rezultatu — za­sadnicza przemiana koncepcji, równają­ca się rewolucji poglądów, była w ów­czesnych stosunkach możliwością. Poza tym też dodać tu trzeba, iż wielu rozu­miejących sytuację, po prostu nie chcia­ło się narażać.

W pewnym sensie znaczenie zmiany ogólnej koncepcji posiadania i użycia lotnictwa w coraz bardziej zbliżającej się wojnie rozumiał, powołany po śmier­ci generała Orlicz-Dreszera na stanowi­sko Inspektora Obrony Powietrznej Pań­stwa, generał Józef Zając. Do marca 1939 roku, inaczej mówiąc od chwili u-stąpienia dowódcy lotnictwa generała Ludomiła Rayskiego, nie miał on zbyt wielkiego pola do popisu. Nie oznacza to, by nie robił nic. Opracowywał i skła­dał odpowiednio umotywowane memo­riały i raporty, skutek ich jednak był prawie żaden. Ten stan rzeczy zmienił się jednak zasadniczo, gdy otrzymał on na wiosnę 1939 roku znacznie rozszerzo­ne prerogatywy w zakresie nie tylko obronności kraju, ale również odnośnie rozbudowy lotnictwa i obrony przeciw­lotniczej.

 

W jednym ze swych memoriałów stwierdził on co następuje: "Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż Polska w znacznie większym stopniu jest wrażli­wa na skutki bombardowań aniżeli Niemcy. Z uwagi na niedostateczność odpowiednich funduszów Polska nie jest w stanie w żadnym przypadku rozbudo­wać własnego lotnictwa bombowego, tak silnego, by działalność jego miała daćoczekiwane skutki w jego nalotach na Niemcy. Trzeba tu też brać pod uwagę i ten fakt, iż Polska nie będzie agreso­rem, lecz ofiarą agresji. I że Niemcy, a nie my, narzucą termin uderzenia, da­jący od razu atakującemu przewagę.

 

Wszystko to zupełnie niedwuznacznie wysuwa koncepcję rozbudowy własnego, możliwie najsilniejszego lotnictwa myś­liwskiego. Przede wszystkim koszt jej budowy jest znacznie niższy niż bombo­wego, wymaga ono wiele mniej perso­nelu, łatwiejsze jest do obsługi. Nie wol­no też zapominać i o tym, iż Polak ze swym charakterem nadaje się znakomi­cie na lotnika myśliwskiego, który ata­kuje i walczy. Oczywiście nie wolno całkowicie bagatelizować roli lotnictwa bombowego w nowoczesnej wojnie. Z tych powodów Polska winna je posia­dać, ale musi to być lotnictwo nie stra­tegiczne, ale lekkie, bombowe, pola wal­ki, przeznaczone do wspierania oddzia­łów lądowych w operacjach taktycz­nych".

To stwierdzenie gen. Zająca było naj­zupełniej słuszne i jedyne w warunkach w jakich wówczas Polska się znajdowa­ła. Dodać tu też trzeba, iż w okresie bez­pośrednio przed wybuchem wojny, lot­nictwo wywiadowcze stanowiło połowę wszystkich sił. W pewnym sensie tę błędną do gruntu koncepcję porównać można do kurczowego trzymania się ol­brzymich mas kawalerii, której rola w nowoczesnej wojnie była więcej niż zni­koma, co szybko się okazało. Dowodem w tym względzie była III Rzesza, która w momencie agresji na Polskę dyspono­wała jedynie jedną tylko brygadą ka­walerii.

Wracając jeszcze do tego memoriału generała Zająca dodać tu trzeba, iż koszt budowy polskiego, doskonałego wówczas bombowca P.37 "Łoś B" wynosił około 380,000 złotych, podczas gdy myśliw­skiego "P.llc" około 70,000 złotych. Inna sprawa, że ten ostatni był już zu­pełnie przestarzały i nie mógł nawet być porównywany pod względem osią­gów i siły ognia z niemieckimi apara­tami myśliwskimi "Messerschmitt Me. 109" a nawet z bombowcami "Dornier Do. 17", które posiadały znacznie od niego większą szybkość. A przecież za­sadniczym zadaniem myśliwca jest do­gonienie i zaatakowanie nieprzyjaciela.

Jak wyglądała ostatecznie koncepcja rozwoju lotnictwa polskiego, opracowa­na przez gen. Zająca?

Zdając sobie sprawę, iż przemysł kra­jowy, ogarnięty chaosem otrzymywanych i odwoływanych zamówień, przerwami w produkcji, które pociągały za sobą zwal­nianie pracowników (gdy wojna stała już za progiem...) w żaden sposób nie zdąży już zaopatrzyć lotnictwa w odpo­wiedni sprzęt, wysunął on koncepcję za­kupu go zagranicą. W pierwszym rzucie miano nabyć we Francji 150 samolotów myśliwskich typu "Morane MS.406" (ustępujące niemieckim myśliwcom, o wiele jednak lepsze od "P.llc"), w Wielkiej Brytanii 100 lekkich bombow­ców Fairey "Battle 1" (błędna koncep­cja — nie były one w niczym lepsze od polskich, powszechnie używanych maszyn wywiadowczo-bombowych P.23B "Karaś") oraz pewnej ilości brytyj­skich myśliwców Hawker "Hurricane I" i Supermarine "Spitfire I". Produk­cja własne miała dostarczyć 500 samolo­tów myśliwskich P.50 "Jastrząb" i "So­kół".

Na wszystko to było jednak już zbyt późno. Jak zwykle to bywa w okresie grożącym wybuchem konfliktu, rynki zagraniczne natychmiast pustoszeją. Je­żeli chodzi o P.50 "Jastrząb", który bez­sprzecznie był doskonałym samolotem, wymagał on jednak wielu jeszcze popra­wek i trudno było liczyć na natychmia­stową jego produkcję seryjną, nim zo­staną one przeprowadzone. Ogólnie bio­rąc, postawienie naszego lotnictwa w stan    zadawalający,   potrwać musiało jeszcze ze dwa lata. W takie sytuacji liczyć więc można było jedynie tylko na ten sprzęt, jaki był w posiadaniu.

Przyznać trzeba, iż niektóre zarządze­nia w związku z pewną już wojną, były wysoce celowe i przewidywane. Dosłow­nie w ostatniej chwili jednostki lotnic­twa przebazowane zostały na lotniska polowe i naloty niemieckie na stałe miejsca ich postoju nie odniosły żad­nego skutku.

Myśliwcy polscy wypisali w czasie kampanii wrześniowej prawdziwie złote karty historii naszego lotnictwa, zada­jąc Luftwaffe stosunkowo bardzo wyso­kie straty. Gdyby mieli do dyspozycji równy jej sprzęt —sytuacja zupełnie inaczej by się przedstawiała. Równie dzielnie i ofiarnie pracowało lotnictwo wywiadowcze, bombowe i łącznikowe, dokonując prawdziwych aktów bohaters­twa. Nie zaważyło to na końcowym wy­niku, bo zaważyć nie mogło — dyspro­porcja sił zbyt na to była wielka.

Na zakończenie warto podać, jak przedstawiała się wartość sprzętu obu walczących stron. Z zestawienia łatwo przekonać się. jak tragicznie wyglądała dysproporcja w porównaniu jego war­tości użytkowej.

 

Jest to zestawienie podstawowych typów, używanych przez polskie lotnictwo w kampanii wrześniowej.

Niezależnie od nich używano i innych, wśród których nie brak było aparatów, nadających się po prostu mówiąc jedynie tylko do muzeum.

Ogólna ilość samolotów polskich pierwszej linii nie przekroczyła 400 sztuk .Luftwaffe rzuciła ich na Polskę 2.100. Była ona wówczas największą lotniczą potęgą na świecie.

Czy więc rezultat końcowy kampanii wrześniowej mógł być inny?

 

 

                               SAMOLOTY POLSKIE

Typ

Przeznaczenie

Szybkość km/godz

Uzbrojenie

P- 7a

myśliwski

     270

2 kar. masz

P- 11c

myśliwski

     360

2-4 kar. masz

P-23 B “Karas”

Wywiadowczo-bombowy

     240

3 kar. masz.’400 kg bomb

RWD –13 “Czapla”

wywiadowczy

     210

2 kar. masz

Lublin RXIII

współpracy

150-170

1 kar. masz

P-37 „Łos”

bombowy

     420

3 kar. masz-2000kg bomb

RWD-8

łącznikowy

    130

   ------------

 

 

 

                               SAMOLOTY NIEMIECKIE

Typ

Przeznaczenie

Szybkość km/godz

Uzbrojenie

Messerschmitt Me.109 (różne wersje)

myśliwski

  420-480

2-5 kar. masz

1-2 działka

Heinkel He.111

bombowy

        320

3 kar. masz. 2,000 kg bomb.

Junkers Ju.86

bombowy

290

3 kar. masz. 1,000 kg bomb

Dornier Do.l7E

bombowy

350

3 kar. masz. 2,000 kg bomb

Dornier Do.215

bombowy

        390

3 kar. masz. 1,000 kg bomb

Junkers Ju.87B

bombowy - nurkujący

300

3 kar. masz. 300 kg bomb

Dornier Do. 17L

wywiadowczy

380

3 kar. masz.

Henschel Hs.126

wywiadowczy

300

3 kar. masz.

 

 

 

 

PZL P7.jpgPZL P.11c '39 - 2' (14336386246).jpg

P-7a                                                                            P-11c

 

Pzl23 karas.jpgRWD14b Czapla.jpg

P-23 B “Karas”                                                       RWD –13 “Czapla”

 

Lublin Rxiii.jpgPZL-37 Los.jpg

Lublin RXIII                                                                   P-37 „Łos”

 

Rwd8.jpgImage result for Messerschmitt Me.109

RWD-8                                                          Messerschmitt Me.109

 

Bundesarchiv Bild 101I-343-0694-21, Belgien-Frankreich, Flugzeug Heinkel He 111.jpgBundesarchiv Bild 141-2400, Flugzeug Junkers Ju 86.jpg

Heinkel He.111                                                          Junkers Ju.86

 

 

Un Do 17 de l'aviation finlandaiseDo215 2.jpg

Dornier Do.l7E                                                      Dornier Do.215

 

Junkers Ju 87Ds in flight Oct 1943.jpgBundesarchiv Bild 101I-342-0603-25, Belgien-Frankreich, Flugzeuge Dornier Do 17.jpg

Junkers Ju.87B                                                             Dornier Do. 17L

 

Henschel Hs126.jpg

Henschel Hs.126

 

 

 

 

Początek strony